Rozdział 9

-Ale czekaj, skąd Ty się tu wziąłeś, jak wszedłeś? - Zapytałam próbując zmienić temat.
-No jak to, jak? Przez drzwi.-Odparł i uśmiechnął się tym swoim zawadiackim uśmiechem.
-No co Ty? Myślałam, że do domu wchodzi się raczej przez okno, no albo przez kominek. No wiesz, jak w Harrym Potterze.-Popatrzył na mnie wyraźnie nie rozumiejąc o czym mówię.
-Tylko mi nie mów, że nigdy nie czytałeś Harry'ego?!-Pokręcił przecząco głową.-Ignorant! Dobra, teraz na poważnie. Jak się tu dostałeś?

-----------------------------------------------------------

-Jakoś niespecjalnie chce mi się wierzyć, że jesteś tu tylko po to, by odwiedzić nowych sąsiadów. Przecież ktoś cały czas tu mieszkał, więc skąd wiedziałeś, że akurat dzisiaj będzie tu ktoś nowy?
-No dobrze, zobaczyłem ciebie, i twojego chłoptasia, jak tu wchodzicie, i pomyślałem, że fajnie byłoby cię odwiedzić.-Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, po tym, jak powiedział, że mój rodzony brat, jest moim chłopakiem. Na szczęście w porę zdążyłam zapanować nad napadem dzikiego i niepowstrzymanego śmiechu, z obawy, że John wrzuci mnie do basenu, w którym aktualnie moczyliśmy nogi.
-Moim kim?-Zdobyłam się tylko na to krótkie pytanie chcąc usłyszeć jego odpowiedź.
-Ten chłopak, z którym tu przyszłaś, nie jesteś jego dziewczyną?-Właśnie w tym momencie nie wytrzymałam, i parsknęłam śmiechem, po czym mój towarzysz posłał mi zdziwione spojrzenie.
-Oczywiście, że nie! Gdybym miała być jego dziewczyną, przez co najmniej godzinę, chyba bym nie wytrzymała, i skoczyła z najbliższego mostu! Adam, jest moim bliźniakiem.-Dokończyłam wypowiedz, i tym razem, to ja puściłam mu oczko! Ha, ale ma minę! Takiej odpowiedzi, na sto procent się nie spodziewał.
-Żartujesz, prawda? Na pewno żartujesz! Przecież wy wyglądacie zupełnie inaczej! No ale wiesz, gdyby to jednak była prawda...-Poruszył sugestywnie brwiami, i już wiedziałam, o co mu chodzi.
-Nie mój drogi, nie żartuję. Adam jest moim bratem bliźniakiem, i bardzo mi z tym faktem dobrze.- Szczerze mówiąc, a bardziej myśląc, to nie zawsze tak dobrze, no ale ciii...
-Nie chce mi się w to wierzyć. Rodzeństwo jeszcze okej, ale bliźnięta? Takie coś w ogóle jest możliwe?
-Jak widać na podanym przykładzie, jest. Teraz to Ty, mój drogi, zamknij buzię.-Położyłam mu dwa palce pod brodą i "domknęłam" mu usta. Nie powiem, wygląda bardzo zabawnie, tak nic nie rozumiejąc. No cóż, nie wszyscy rodzą się ze zdolnością do pojmowania wszystkich zagadek świata.
-Ale ekstra! Możecie przecież wykorzystywać to, że nie jesteście do siebie podobni!-Mówił o tym z taką fascynacją jakby miał około pięć lat.
-Nieee -specjalnie przeciągnęłam samogłoskę- naprawdę? Dzięki, że mnie uświadomiłeś! Nigdy bym się nie domyśliła!- I właśnie w tej chwili nastał moment, którego tak bardzo się obawiałam. Obawiałam? Czy we wpadnięciu do wody jest coś czego można się obawiać? No racja, jeśli ktoś nie potrafi pływać - a w tym wypadku na szczęście nie mówimy o mnie - to faktycznie ma się czego bać. 
    Twardo stanęłam stopami na dnie basenu, i przeczesałam włosy ręką układając je do tyłu. Zdecydowanie muszę je skrócić.
-Masz przeogromne szczęście, że zapisałam się na lekcje pływania i posiadłam tę jakże trudną umiejętność, którą jest pływanie, bo obawiam się, że inaczej musiałbyś wskoczyć tu po mnie i zrobić mi sztuczne oddychanie, czego za wszelką cenę chcę uniknąć, albo pójść po mojego brata, i powiedzieć mu, że usiłowałeś mnie zabić.
-Nie pasuje Ci ten sarkazm.-Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Najwidoczniej trzeba to zmienić. Podpłynęłam do brzegu pod pretekstem wydostania się z basenu.
 Teraz właśnie wszystko potoczyło się jak w przyśpieszonym tempie. Ja wyskoczyłam z wody i przy okazji wepchnęłam – a może bardziej próbowałam - Johna do wody, a on nie wiedząc, co się dzieje złapał mnie za kostkę i pociągną ze sobą. Skończyło się na tym, że oboje byliśmy w chłodnawej wodzie. Wspaniale. Moja wspaniałomyślność czasami poraża. No cóż trzeba z tym żyć.
-Kurdeeee, a co byś zrobiła, gdybym na przykład nie wypłyną? - Ups… chyba ktoś tu jest zły. No cóż, zasłużył sobie.
-Powiedziałabym Adamowi, że przypałętał się tu jakiś pijus i mnie zaczepiał, a w obronie własnej wepchnęłam go do basenu nie wiedząc, że nie umie pływać.- Po skończonej wypowiedzi puściłam mu oczko. No to teraz role się odwróciły.
-Pijus? Co to za określenie?- Hehe nagiąć prawdę, czy powiedzieć mu prawdziwe znaczenie? Przecież to oczywiste, że nagiąć prawdę! Chyba się nie obrazi?
-Pijus to osoba, która ma bardzo dobre maniery, ogólnie jest, że tak powiem z dobrego domu.
-Ooooo, to miłe, że tak o mnie myślisz.-Tak, ja też się cieszę. Teatralnie złapał się za serce, po czym posłał mi buziaka, na co ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-No dobrze więc, skoro już tu jesteś to, może wejdziesz do środka? Znajdę Ci jakieś ubrania Adama, no chyba, że wolisz moknąć w tym, co masz na sobie. Co Ty na to?
-No dobrze, tylko jak będę się przebierał to masz mnie nie podglądać!- Wystawił palec wskazujący w moją stronę, na co ja podniosłam obie ręce do góry. Cali mokrzy i w całkiem dobrych humorach ruszyliśmy do drzwi, które zaprowadzą nas do środka.


*(zmiana narracji)

   Adam stał oparty o parapet, i przypatrywał się jego siostrze rozmawiającej z Jankiem. Skąd go znał? Sam nie wiedział. Spotkali się w Polsce, w jakiejś dyskotece, i samo wyszło. Tylko dlaczego udaje przed Iwą, że nie jest z polski? Wygląda na to, że chyba każdy ma jakieś tajemnice. Nawet on sam. Iwa wygląda teraz na taką szczęśliwą. Jak ma jej zniszczyć to szczęście, mówiąc, że znał swojego ojca od zawsze, że upozorowali ich „pierwsze” spotkanie. Jak ma jej to powiedzieć? Hej Ewa, wiesz, że znam mojego ojca od zawsze, a wtedy w internacie udawaliśmy? Zabawne, prawda? 
   Ciekawe, czy Jasiek go jeszcze pamięta. Jak nie, to będą mieć niezły problem, no chyba, że zaciągnie go w jakieś ustronne miejsce, i wytłumaczy sprawę. Tylko, czy będzie chciał go słuchać? Za dużo pytań, i zdecydowanie za mało odpowiedzi. Postanowił zejść na dół, bo zauważył przemokniętą siostrę i jej towarzysza zmierzających do domu. Przy okazji zabrał bluzę i jakieś stare, wytarte spodnie dla Janka, bo przeczuwał, że się przydadzą, widząc w jakim stanie tu szli. Nie śpiesząc się Adam schodził leniwie po schodach, podtrzymując się barierki. Nie żeby źle się czuł, po prostu bał się, że myśli go przytłoczą, nie zauważy schodka i poleci dalej, niż widzi, a tego za wszelką cenę chciał uniknąć.
  Z salonu dobiegły go stłumione śmiechy, dlatego swoje kroki skierował właśnie tam. Chyba nigdy nie słyszał, jak chłopak, z którym rozmawia jego siostra, szczerze się śmiał. Zwykle był po prostu wredny lub cyniczny. A teraz proszę, ciepły, o przyjemnym dla ucha brzmieniu. Nie dane było mu kontynuowanie swoich rozmyślań, ponieważ w końcu dotarł do swojego celu, a jego siostra go zauważyła i radośnie pomachała.
-Adam! W końcu sobie o mnie przypomniałeś?- Powiedziała, udając naburmuszoną.
-Można tak powiedzieć.-Starał się, by jego ton głosu nie zdradzał tego, jak się czuje. I chyba mu to wyszło, bo nie otrzymał żadnego komentarza odnośnie swojej wypowiedzi.
-O, widzę, że masz ciuchy dla Johna -Dodała wskazując ubrania w jego rękach.
-Skąd pewność, że są dla niego? –wskazał palcem na chłopaka obok- Może ja po prostu chciałem dać je do prania?- Siostra posłała mu kpiące spojrzenie, po czym do niego podeszła i zabrała bluzę z jeansami. Odwróciła się do Johna i przekazała mu zawartość swoich rąk.
-Gdzie jest jakaś łazienka? Przy was raczej się nie będę przebierał.-Powiedział i puścił oczko do Iwy. Adama zdziwiło to, że nie mówi do jego siostry po polsku, tylko po angielsku. Co jest grane? Dlaczego przed nią udaje, że nie jest z polski? Wygląda na to, że chyba każdy ma jakieś tajemnice. Nawet ktoś taki jak Janek. Teraz to chyba John. No ale mniejsza o to.
  Podczas, gdy niespodziewany gość ulotnił się do łazienki, siostra Adama skierowała się na górę, prawdopodobnie po to, by też się przebrać. Postanowił, że za nią pójdzie i wypyta skąd zna chłopaka, który teraz siedzi w ich łazience. Przechodząc obok pomieszczenia, w którym owy gość się znajdywał, Adam zapukał i powiedział, że są z Iwą na górze. Żadnej odpowiedzi nie uzyskał, więc swoje kroki skierował tam, gdzie miał zamiar się udać.

-----------------------------------------------------------
Cześć wam! Jak się macie? Mam nadzieję, że wszystko u was w porządku. Jak wam się podobała zmiana narracji? Musiałam coś z nią zrobić, bo aż mi się źle pisało w tej pierwszoosobowej :D Mi osobiście się mega podoba, normalnie jestem z siebie dumna. A właśnie! Co sądzicie, o nowej „twarz” Adasia? Robi się ciekawie, nie uważacie? Co do samego rozdziału, to miał być już w zeszłym tygodniu, ale mój „dostawca” Internetu (kocham Pana <3) ostatnio coś kombinuje, i mam z nim straszne problemy(Z Internetem, nie z Panem). Ponownie mam nadzieję, ale tym razem na to, że rozdział wam się spodobał. Jak zwykle zachęcam, do pozostawienia po sobie śladu w postaci komentarza i gorrrąco pozdrawiam, (bo teraz już jest zimno)


Mirabelka                                      




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 5

Rozdział 11

Rozdział 7