Rozdział 11
Około godziny 7:30
obudził ją dzwonek do drzwi. Zerwała się jak oparzona z łóżka, w biegu
narzucając na siebie niebieski szlafrok w białe grochy, który zostawiła
wieczorem na krześle przy łóżku. Wychodząc z pokoju przywołała w myślach
wspomnienia z poprzedniego dnia. Przeprowadzka, spotkanie Johna, wyjazd
rodzeństwa i wyznanie Filipa. Dłużej zatrzymała się przy ostatnim. Po zejściu
na parter, zauważyła, że Adam jeszcze smacznie śpi. Zwykle, to on zrywał się z
łóżka pierwszy, bo miał płytki sen. No cóż, poprzedni dzień musiał go nieźle
wykończyć. Przy samych drzwiach poprawiła jeszcze szlafrok i przeglądnęła się w
lustrze, uznając, że osoba, która jest po drugiej stronie ucieknie szybciej,
niż się tu zjawiła, ale sama się sobie naraża przychodząc tu tak wcześnie rano.
Gdy miała już dłonie na klamce dobiegł ją kolejny dźwięk dzwonka. Prychnęła pod
nosem i szybko otworzyła drzwi. Osoba, którą zastała zmierzyła wzrokiem i
uśmiechnęła się szeroko na ten widok.
-Nigdy nie dasz mi spokoju, prawda?- Spytała zmęczonym
głosem.
-Możesz sobie o tym tylko pomarzyć.-Puścił jej oczko
i uniósł wyżej dłoń z jakimiś ubraniami. Po chwili domyśliła się, że są to
ubrania pożyczone od jej brata. Gestem ręki wskazała mu, by wszedł do środka.
Zamknęła drzwi za chłopakiem, po czym skierowała się w stronę salonu, w którym
prawdopodobnie przebywał gość. Odebrała od niego siatkę i chciała udać się w
stronę łazienki, gdzie dałaby ubrania do prania, gdy zatrzymał ją głos.
-Są wyprane. Wrzuciłem je do pralki zaraz po
powrocie do domu.- Podniósł się z kanapy i ruszył w stronę dziewczyny. Staną
kilka kroków przed nią i oparł się ramieniem o ścianę.
-Oh, no dobrze. Pójdę je zanieść na górę. Poczekasz
tu, czy znikniesz jak wczoraj?- Powiedziała z lekkim uśmiechem i skierowała się
w stronę schodów.
-Oczywiście, że poczekam. No wiesz, liczę na jakieś
śniadanie, bo jak widzę, ty też nie zdążyłaś go zjeść.- Ponownie puścił jej
oczko i zniknął za ścianą oddzielającą salon i korytarz. Wchodząc do środka,
usłyszał jeszcze stłumiony krzyk dziewczyny, w którym oznajmiała, że musi się
jeszcze przebrać. Postanowił usiąść na kanapie i poczekać na Iwę. Z kieszeni
swoich dresów wyją telefon, i zaczął przeglądać różne strony internetowe. Na
jednej z nich, znalazł swoje zdjęcie w towarzystwie jakiejś jasnowłosej
dziewczynki. A prosił, żeby nie udostępniać takich zdjęć! Po upływie około 10
minut, usłyszał ciche kroki, których właścicielką okazała się Iwa. Była ubrana
w białą koszulkę w czarne pasy, i krótkie, jeansowe spodenki, a na stopach
miała zwykłe, białe skarpetki.
-Lubisz jajecznicę?- Zapytała go, zaraz po wejściu
do salonu.
-Miałem nadzieję, na naleśniki.- Powiedział, po czym
spojrzał na dziewczynę z błagalnym wyrazem twarzy.
-No niech ci będą te naleśniki.- Posłała mu
rozbawione spojrzenie, i poszła do kuchni. Chłopak uśmiechną się triumfalnie i
tanecznym krokiem ruszył za Iwą.
Pół godziny
później, John miał okazję spróbować naleśników Iwy. Podała je z kremem
czekoladowym i truskawkami.
-I jak Ci smakują?- Uśmiechnęła się szeroko w stronę
niebieskookiego*.
-Baałco doobłee.- Stwierdził z pełnymi ustami, a na
potwierdzenie swoich słów, uniósł kciuka w górę. Nie mogąc się powstrzymać, Iwa
wybuchła głośnym śmiechem, bijąc pięścią o stół, przy którym siedzieli. Chłopak
uśmiechną się jeszcze szerzej i teatralnie poklepał się dłonią po brzuchu,
wywołując tym kolejne salwy śmiechu Iwy.
-Jeśli wszystko, co gotujesz tak smakuje, to chyba
będziesz zmuszona ze mną zamieszkać, i gotować mi do końca życia.- Powiedział z
powagą, choć na jego ustach wciąż widniał uśmiech.
-Obawiam się, że to nasze życie, skończyłoby się
bardzo szybko, gdybym zaczęła gotować coś innego niż naleśniki i jajecznica.- Skończyła
jeść, i wstała od stołu zbierając pozostałości po posiłku.
-Hej! Ja to jadłem!- Krzyknął wkurzony John, po tym,
jak Iwa zabrała mu prawie pusty talerz po naleśnikach.
-Doprawdy? Ja tu nic, co można by było zjeść nie
widzę. No chyba, że miałeś zamiar wylizać ten talerz, to zwracam honor.-
Powiedziała ze śmiechem, i ruszyła w stronę zlewu, by tam zabrać się za
zmywanie naczyń.
-Może ci pomóc? Wiesz, ty byś zmywała naczynia, a ja
je wycierał.- Wyszczerzył się w głupkowatym uśmiechu.
-Może być. Ścierki wiszą przy lodówce.- Wskazała mu
palcem miejsce, w którym miały się znajdywać. Chwilę później wszystkie brudne
naczynia lśniły czystością, a po panującym w kuchni bałaganie, nie było śladu.
-No patrz, jak szybko się z tym uwinęliśmy! A teraz,
pozwól, że gdzieś cię zabiorę.- Oparł się o blat, i popatrzył znacząco na
dziewczynę.
-Nie wiem, czy to bezpieczne, wychodzić gdzieś z
tobą, nie znając nawet całego miasta.- Wrednie się uśmiechnęła, i poszła do
salonu, gdzie usiadła na kanapie.
-No chodź! Chcę ci kogoś po prostu przedstawić. Byli
tobą bardzo zaciekawieni, gdy im o tobie opowiedziałem.- Puścił jej oczko, i
usiadł naprzeciwko dziewczyny.
-Im? Czyli to nie jest jedna osoba?- Zrobiła
zdziwioną minę, ale wstała z kanapy. Po chwili chłopak zrobił to samo.
-Nie, nie jedna, a trzy!- Wykrzykną radośnie,
wchodząc za Iwą do korytarza, w którym zaczęli ubierać buty.
-Mam rozumieć, że przedstawisz mi swoich
przyjaciół?- Spytała z niezrozumieniem.
-Oh, tak, można tak powiedzieć.- Powiedział
uradowany, i pociągnął dziewczynę w stronę drzwi.
-Czekaj! Muszę zostawić jakąś wiadomość Adamowi, nie
mogę sobie ot tak wyjść, bo będzie się martwił.
Po napisaniu krótkiej,
lecz treściwej wiadomości do brata, Iwa i Janek ruszyli w drogę. Chłopak
prowadził ją w zupełnie nieznane tereny, a takich, szczerze mówiąc było pełno,
z racji jej niedawnej przeprowadzki. Po piętnastu minutach marszu, zatrzymali
się przed typowym, angielskim domem z ciemnoszarej cegły. Obok domu, stała
pokaźnych rozmiarów szopa, z której dochodziły bliżej niezidentyfikowane
dźwięki. Trawnik, był idealnie przystrzyżony, a drogę, do „pomieszczenia”
stanowiły kamienne płyty, które co kawałek spoczywały w trawie. Jak można się
domyślić, Janek zmierzał właśnie w stronę tej szopki?
Po zapukaniu w czerwone drzwi, wszystkie
odgłosy ustały. Chwilę później, przejście uchyliło się, a w nim stanął szarooki
brunet, który wzrostem dorównywać mógł nawet żyrafie. –Ależ on przystojny...- Jęknęła
w duchu Iwa. Chłopak, ubrany był w czarną ramoneskę, pod którą miał zwykły, szary,
T-shirt. Na nogach miał ciemne, dopasowane spodnie, z rozdarciami na kolanach i
ciężkie, wysokie buty na sznurowanie. Swoje przydługawe włosy, związał w
„koczka”, z którego wydostało się kilka krótszych pasm. Wyglądem przypominał
typowego „Bad Boya’
Gestem
ręki zaprosił przybyszy do środka, sam skierował się na zewnątrz, przy okazji
wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. Wydawał się tajemniczy i niedostępny.
-Właśnie
spotkałaś Daniela.- Usłyszała za sobą cichy głos, przez który przeszły ją
ciarki. Niezauważalnie skinęła głową, i zaczęła się rozglądać po nowopoznanym
miejscu. W pomieszczeniu było dość ciemno, lecz pierwszą rzeczą, która
dosłownie rzuciła jej się w oczy, były czyjeś wściekle niebieskie włosy z
delikatnie różową częścią. Po chwili światło zapaliło się, a dziewczynie było
dane dokładniej przyjrzeć się posiadaczowi kolorowych włosów. Z daleka już,
zauważyła jego mleczną cerę, pokrytą licznymi piegami. Jego oczy były w
przyjemnym, miodowym odcieniu, a samo ubranie było w jaśniejszych barwach niż
te, w które ubrane był Daniel. Chłopak ubrany był w jasną, jeansową kurtkę, pod
którą miał białą koszulkę. Spodnie miał ciemnozielone, z podwiniętymi nogawkami
i w przeciwieństwie, do poprzednika, ten na stopach miał najzwyklejsze w
świecie czarne trampki. Po zobaczeniu dziewczyny, przyjaźnie się uśmiechną i
pomachał w jej stronę. Nieco speszona jego zachowaniem dziewczyna, odwzajemniła
gest. Nieznajomy w kilku krokach podszedł do Iwy. Dopiero teraz zauważyła, że w
lewej dłoni trzyma gitarę. –O co tutaj chodzi?- Na twarzy dziewczyny widoczne
było zdekoncentrowanie.
-Jestem
Edward, ale błagam, nie nazywaj mnie tak, bo chyba zwariuję. Dla przyjaciół, po
prostu Teddy.- Wystawił dłoń w kierunku towarzyszki Janka, która po chwili ją
uścisnęła.
-Iwa,
dla przyjaciół… Iwa.- Zaśmiała się i pozwoliła sobie na bliższe przyjrzenie się
chłopakowi. Z daleka, wydawał się równie wysoki, co Daniel, a w rzeczywistości,
nie był dużo wyższy od Iwy. Nie mógł mieć więcej niż, 180 centymetrów. Kątem
oka zauważyła, że Janek skierował się w stronę jakiegoś przycisku na ścianie, a
po chwili pomieszczenie rozjaśniło się jeszcze bardziej pod wpływem kolejnej zapalonej lampy. Iwa, która
teraz miała okazję do porozglądania się po pokoju, zauważyła, że większość
miejsca zajmują tu różnej wielkości pudła. Naprzeciwko wejścia stała czarna
perkusja, a po lewej gitara elektryczna. Dalej, na prawo był, keyboard, za
którym już ktoś siedział. Ponownie chłopak. Tym razem, miał kruczo czarne włosy
i szmaragdowe oczy, które porażały intensywnością swojego koloru zza oprawek
okularów. Miał na sobie ładny, zielony sweter, z, pod którego wystawał
kołnierzyk koszuli, a spodni i butów, nie zdołała zobaczyć, bo zasłaniał je pojedynczy
karton. Trzeci chłopak również wstał i podszedł do reszty.
To jest Alex.- Janek skinął głową w stronę
nowoprzybyłego chłopaka, na co ten szeroko się uśmiechną i popatrzył na Iwę.
Dziewczyna już od dłuższej chwili zastanawiała się, dlaczego tutaj każdy jest ciepło
ubrany. Okej, Londyn = inny klimat, ale żeby w środku lata chodzić w długich spodniach,
i skórzanych kurtkach? Coś jej tu śmierdziało. No dobra, śmierdziało, dopóki ktoś
z obecnych nie włączył klimatyzacji. Wtedy faktycznie rozumiała, dlaczego byli
tak ubrani. Narzuciła na siebie czerwoną koszulę w kratę, którą do tej pory
miała przewiązaną w pasie, a którą zdążyła zabrać z domu, gdy Janek ją z niego
dosłownie wyciągną.
Chwilę później do chłodnego pomieszczenia wszedł
Daniel. W przeciwieństwie do swoich poprzedników, ten usiadł na wypoczynku,
którego do tej pory Iwa nie zauważyła. Kanapa i trzy fotele mieściły się w rogu
pomieszczenia. Na stoliku stał dzbanek z prawdopodobnie kawą, a dookoła stały trzy
białe kubki. Nie zwracając na nikogo uwagi, wyją swój telefon, do którego
wcześniej podpiął słuchawki, i zatopił się w muzyce z nich płynącej. Pozostała
trójka chłopaków pogrążyła się w pogawędce na nieznane Iwie tematy. Niewiele
myśląc, dziewczyna przysiadła się do Daniela, i także wyjęła swój telefon. Po
chwili i ona odpłynęła w krainę muzyki.
Z
letargu wyrwało ją delikatne postukiwanie po ramieniu. Ze zdziwieniem odkryła,
że sprawcą zakłócenia jej spokoju był nie, kto inny jak, sam Daniel.
-A,
więc-Tu Iwa chciała mu przerwać i powiedzieć, że zdania nie zaczyna się od „a
więc”, ale była zbyt ciekawa, tego, co chłopak miał do powiedzenia- to ty,
jesteś nową dziewczyną naszego Johna?- Uśmiechną się przebiegle i popatrzył w
stronę owej osoby, która obecnie zajęta była strojeniem gitary. Zdziwiło ją to,
że zostawił ją zdaną samą na siebie w nowym, nieznanym miejscu, ale postanowiła
nie zwracać na to większej uwagi.
-Dziewczyną?
Tak wam powiedział?- Spytała nie siląc się na uśmiech.
-Nie,
ale hmm… Uroczo razem wyglądacie.- Teatralnie złapał się za serce. Jego
wypowiedź, wręcz przeciekała sarkazmem. –Chyba się z nim nie dogadam-
Stwierdziła w myślach Iwa, i gdy już zaczęła wstawać z kanapy, została bezpardonowo
posadzona na niej powrotem.
-Chyba
nie uciekniesz mi tak szybko, co?- Wrednie się uśmiechną i popatrzył jej w
oczy. Dziewczynę zaczął zalewać rumieniec zdenerwowania. Mogła się domyślić, że
chłopak ma ciężki charakter, ale miała nadzieję na dogadanie się z nim. Fuknęła
pod nosem i obdarowała chłopaka nieprzyjemnym spojrzeniem.
-No
to, czego tam słuchasz?- Skiną głową w stronę telefonu, który kurczowo trzymała
w dłoni.- Mam nadzieję, że nie słuchasz tego, jakże „wspaniałego” popu?- Skrzywił się nieznacznie wymawiając nazwę
gatunku.
-Tu
się zdziwisz, mój drogi. Popu nie słuchałam, nie słucham i nie słuchać będę.-
Teraz, wredny uśmiech zagościł na ustach Iwy.
-Ach
tak? Więc może mi powiesz, że słuchasz Rocka lub Metalu?- Chłopak wyraźnie z niej
drwił. Dziewczyna, z braku innego pomysłu, otworzyła swoją play listę w
telefonie, po czym podała przedmiot Danielowi. Chłopak zaczął przesuwać palcem
po ekranie, a jego usta przybrały kształt literki „O”. Iwa chcąc ukryć swoje
rozbawienie, skierowała wzrok na sufit, który w tym momencie wydawał się bardzo
ciekawy. Daniel, po otrząśnięciu się z pierwszego szoku, oddał dziewczynie
telefon.
-Wiesz,
co?- Chłopak zwrócił się w stronę dziewczyny, która dalej wgapiała się w sufit.
-Mhm-
Mruknęła dając mu znak, że go słucha.
-Chyba
jesteśmy w stanie się polubić.- Posłał jej perskie oko, po czym odłożył telefon
na stolik i ruszył w stronę reszty chłopaków.
*****
Około
godziny 13: 30, Adam w końcu wrócił do domu. Był z ojcem załatwiać formalności
dotyczące domu. Zdjął buty i ruszył w stronę salonu, w którym spodziewał się
zobaczyć jego bliźniaczkę rozwaloną przed telewizorem. Jakież było jego
zdziwienie, gdy zauważył, że telewizor wcale nie jest włączony, a przed nim nie
leży Iwa. Spojrzał na zegarek, na którym widniała godzina 13:36. –Przecież powinna
już dawno wstać- Pomyślał i skierował się w stronę schodów. Po wejściu do
pokoju jego siostry, pierwszym, co rzuciło mu się w oczy była siatka z
ubraniami, która spoczywała na jej łóżku. –Była na zakupach?- Stwierdził
początkowo, a po bliższych oględzinach uznał, że są to jego własne ubrania,
które poprzedniego dnia pożyczył Jankowi. Wywnioskował, że musiał je tu
przynieść, gdy on załatwiał sprawy z ojcem. Gdy miał już wychodzić z pokoju, na
biurku dostrzegł zieloną karteczkę. Podszedł bliżej, po czym wziął ją do ręki.
Od razu rozpoznał pochyłe pismo Iwy, i zaczął czytać wiadomość…
Wrócę przed
północą;) Nie
musisz się martwić, jestem z Johnem Jak coś się
stanie, to zadzwonię. (Chociaż nie
przewiduję takich sytuacji)
~Iwa
Przynajmniej
teraz wie, z kim jest. Z tą myślą udał się do kuchni, gdzie postanowił ugotować
sobie coś do zjedzenia. Padło na kurczaka z ryżem. Gdy był już w trakcie nakładania
potrawy na talerz, zadzwonił telefon.
------------------------------------------------------------------------
*Wydaje mi się, że przy opisie Janka, nie podawałam
jego koloru oczu. Tak, więc, są one niebieskie;)
I jak wam się podobało?
Mi osobiście potwornie ciężko pisało się ten rozdział. Może to ze względu, na
tyle opisów i te nowe osoby. Tak wiem, w poprzednim rozdziale opuściły nas dwie
postacie, a już w następnym przybywają trzy nowe. Obiecuję, że te będą grały
(dosłownie i w przenośni 8)) większą rolę niż Ania i Filip. Swoją drogą, który
z chłopaków najbardziej przypadł wam do gustu?:D Jak ktoś odgadnie, z jakiej
książki/ filmu, czerpałam inspirację do stworzenia chłopaków, to jest po prostu
moim mistrzem: D Taki żarcik. Teraz taka mała anegdotka ode mnie. Wiecie, na
jakiej, jakże wspaniałej lekcji wpadł mi pomysł na wprowadzenie nowych postaci?
Na Religi. Ksiądz tak bardzo zanudzał, że w celu pogromienia senności zaczęłam
rysować jakieś losowe rysuneczki, aż w końcu mnie olśniło i tak oto powstało
trzech nowych bohaterów. Normalnie, jak w atomówkach: D
Mam nadzieję, że
rozdział się wam podobał. Koniecznie napiszcie, co o nim sądzicie. Pozdrawiam
cieplutko.
Mirabelka
PS. Tak, jak obiecałam
rozdział ma 9 stron w Wordzie :D 9 stron, i 2 319 wyrazów :D
Komentarze
Prześlij komentarz