Rozdział 7
-Coś się stało?- Wyglądał na lekko zdziwionego.
-Nie do końca. Ale powiedz mi jedno, co się stało z Anią i Filipem?
-Aaaa, no bo tak jakby, zapomniałem Ci powiedzieć.-Jego twarz przybrała nieco smutniejszy wyraz.
-Ale czego?-Powiedziałam lekko poirytowana, tym, że przerwał w połowie zdania.
-Oni mają niedługo wrócić do Polski.-Dokończył poważnym tonem.
-Nie do końca. Ale powiedz mi jedno, co się stało z Anią i Filipem?
-Aaaa, no bo tak jakby, zapomniałem Ci powiedzieć.-Jego twarz przybrała nieco smutniejszy wyraz.
-Ale czego?-Powiedziałam lekko poirytowana, tym, że przerwał w połowie zdania.
-Oni mają niedługo wrócić do Polski.-Dokończył poważnym tonem.
----------------------------------------------------------------
Nie powiem, w pierwszej chwili nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam lekko zaskoczona, ale nie przejęłam się tym zbytnio. Z Filipem nigdy nie byliśmy ze sobą jakoś blisko, a tym bardziej z Anią.
-Iwa? Co o tym wszystkim myślisz?- Dotkną lekko mojego ramienia, chyba rozumiejąc, że odpłynęłam.
-Hmmm, co? Ach, tak. W sumie, to nie wiem. Jakoś nie jest mi specjalnie przykro z tego powodu.
-Och, myślałem, że inaczej zareagujesz- Odpowiedział, spuszczając głowę.
-Na przykład jak?- Powiedziałam, marszcząc przy tym brwi.
-No, nie wiem. Załamiesz się, albo będziesz płakać całą noc.-Chyba sam nie wierzył w to co powiedział, bo dobrze wiedział, że nigdy się tak nie zachowywałam.
-Kpisz sobie ze mnie? Dobrze wiesz, że ani razu coś takiego mi się nie przydarzyło. Z resztą ja ich prawie nie znam!-Powiedziałam podnosząc głos.
-No w sumie masz rację. Ale mam dziwne wrażenie, że on żywi do ciebie nie małe uczucie-Dokończył, poruszając przy tym sugestywnie brwiami. Moje oczy w tym momencie chyba wyglądały, jak pięciozłotówki. On, do mnie?! To chyba jakieś żarty! Przecież Filip mi się w ogóle nie podoba! Przecież ja znam go od kilku tygodni, a on już "żywi do mnie nie małe uczucie"! Przed ich wylotem, muszę z nim porozmawiać i dowiedzieć się czy słowa Adama są prawdą.
*****
-Wow...-Powiedziałam, gdy udało mi się pozbierać szczękę z ziemi. To jedno słowo, a bardziej wyrażenie, opisywało wszystko to, co zobaczyłam zaraz po tym, jak przybyliśmy z Adamem do domu jego taty. Z zewnątrz wcale nie wydawał się taki wielki! Jest tu tak pięknie, że nie wierzę w to, że dostaniemy ten dom od tak. Na przeciwko wejścia rozpościerają się ogromne dębowe schody. Ściany pomieszczenia pokrywała beżowa farba , a meble były w odcieniach schodów. Na prawo od drzwi stała finezyjnie ozdobiona komoda, nad którą wisiało ogromne lustro. Na podłodze, wyłożonej jasnymi, sporych rozmiarów kafelkami, które swoją drogą zamiast kafelek, przypominały panele, leżał czerwony, puchaty dywan, rozciągnięty na prawie całą długość pomieszczenia.
-Nieźle, nie?-Zapytał mój brat po chwili milczenia, którą oboje wykorzystaliśmy w celu pochłonięcia wzrokiem całego korytarza.
-On naprawdę chce nam to po prostu oddać?-Zapytałam, z nutką niepewności w głosie. Co, jak co, ale oddać taki dom, dwójce siedemnastolatków?! To chyba jakieś nieporozumienie.
-Jak widać.-Powiedział to, z zawadiackim uśmiechem na twarzy.
-No nieźle. A mamy własne pokoje, czy będziemy się gnieździć znowu w jednym?-Zadałam pytanie zaraz po tym, jak Adam poszedł w stronę prawdopodobnie salonu.
-A co Ty sobie myślałaś, że ja, zdobywca damskich serc ma mieszkać z tobą, zwykłą dziewoją ze wsi?
-Nie chcę nic mówić, ale z tego, co wiem, to całe życie mieszkaliśmy w mieście.-Kończąc wypowiedz puściłam mu oczko, po czym ruszyłam na dalsze zwiedzanie domu. Moją uwagę przykuła kuchnia, która swoim wystrojem znacznie różniła się od pozostałych pomieszczeń. Sam pokój był w białych kolorach. Wyspy kuchenne, lodówka, kuchenka oraz szafki, były właśnie w tym kolorze. Było tam tak dużo miejsca, że połączona ją z jadalnią, z racji czego na środku pokoju stał szklany stół, wokół którego stały cztery krzesła w bardzo, ale to bardzo intensywnym odcieniu zieleni. Można wręcz powiedzieć, że limonkowym. Wszelkiego rodzaju mniejsze sprzęty, także miały na sobie nutkę tej właśnie barwy. Ścianę nad szafkami kuchennymi pokrywały równie zielone, co krzesła kafelki. Nad zlewem zawisł równie piękny, co duży obraz z orchideami, który dodawał pomieszczeniu uroczego klimatu. Przy kuchence widniało ogromne okno, bez żadnych dodatków w postaci firanek, zasłon czy też rolet. Po prostu zwykłe okno.
Po obejrzeniu prawie wszystkiego, co dom miał nam do zaoferowania, swoje kroki skierowaliśmy na piętro, na którym nasze pokoje mają się mieścić.
-----------------------------------------------------------------
Tak, zdaję Sobie sprawę z tego, iż jestem najbardziej leniwą osobą, z którą przyszło wam mieć doczynienia. Niestety taki już mój urok. Rozdział miałam przygotowany na 3 września, bo chciałam wjechać z czymś nowym na rozpoczęcie roku szkolnego, ale jak zwykle mi nie wyszło. Uwierzcie mi lub nie, ale tej części nie dodawałam, nie tylko z racji mojej negatywnej cechy, lecz z powodu problemów, jakie zebrały się w trakcie tej przerwy od pisania. Problemy w domu, problemy z samą sobą. Dużo tego, naprawdę. Aktualnie mam skręconą kostkę(koszykówka się kłania), a w najbliższy poniedziałek, (tak ten po tej niedzieli) będę się kisiła w szpitalu, ponownie z resztą. Dla tego postaram się aby rozdziały ukazywały się częściej, a nie z czteromiesięczną przerwą, czego niestety nie mogę wam obiecać, bo nie wszystko sobie jeszcze ułożyłam. Mam głęboką nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu. Opisu niektórych pomieszczeń, pominięcie miałam na celu, a to tylko dla tego, byście mogli sami Sobie wyobrazić ten dom. Dzięki, za przeczytanie całych moich wypocin, pozdrawiam, i zapraszam do komentowania tego, jak i pozostałych rozdziałów
Mirabelka
Kiedy kolejny rozdział :-D ???
OdpowiedzUsuńJeśli ze wszystkim się wyrobię, to rozdział najprawdopodobniej pojawi się w piątek lub sobotę, bo mam już napisany opis pokoju Iwy, więc teraz tylko dopracować resztę, i mogę udostępniać :D
Usuń