Rozdział 12
Przynajmniej teraz wie, z kim jest. Z tą
myślą udał się do kuchni, gdzie postanowił ugotować sobie coś do zjedzenia.
Padło na kurczaka z ryżem. Gdy był już w trakcie nakładania potrawy na talerz,
zadzwonił telefon.
-----------------------------------------------
-----------------------------------------------
-Myślisz, że odbierze?- Usłyszała przy swoim lewym uchu głos
jednego z nowych znajomych.
-Nie mam pojęcia Teddy.- Powiedziała odwracając wzrok w jego
stronę. – Zazwyczaj odbierał po jednym sygnale.
-Bo wiesz, jeśli jednak nie raczy przesunąć palcem po ekranie
telefonu i przyłożyć go do ucha, to ja bardzo chętnie cię przenocuję.-
Uśmiechną się zawadiacko i usiadł na schodach za dziewczyną. Iwa odwróciła się
tyłem do drzwi domu, i posłała krzywy uśmiech reszcie chłopaków, którzy
aktualnie siedzieli w samochodzie Daniela.
-Usiądź ze mną, bo czuję się dziwnie, kiedy tak patrzysz na mnie
z góry.- Poklepał miejsce obok siebie otwartą dłonią i wyszczerzył się do niej.
Dziewczyna zdjęła koszulę ze swoich ramion, po czym położyła ją na ziemi i na
niej usiała -Nooo, Adam, dalej!- Odsunęła telefon od ucha i popatrzyła na jego
ekran, po chwili chowając go do kieszeni.
-Tak się zastanawiam…- Odwróciła wzrok w stronę brązowookiego
chłopaka -…Jak można było zapomnieć kluczy do domu?- Mówiąc to wyglądał na
rozbawionego-Idiota Jasiek wyciągał mnie z domu w pośpiechu, a z racji tego, że
mój brat był w domu zapomniałam o zamknięciu ich na klucz, co skutkowało tym,
że ich ze sobą nie zabrałam.
- To, dlaczego są teraz zamknięte?- Iwa popatrzyła z
niedowierzaniem na swojego towarzysza.
-Przecież mógł gdzieś wyjść…! Z ciebie, to raczej Sherlock nie
będzie.- Powiedziała ze śmiechem, w momencie, w którym zadzwonił telefon
schowany głęboko w kieszeni. W pośpiechu wyjęła urządzenie i przesunęła
sprawnie palcem po ekranie, by następnie w zawrotnym tempie przyłożyć je do ucha.
-Adam! W końcu! Myślałam, że gdzieś wyszedłeś i
zostawiłeś telefon, a ja będę musiała czekać pod domem, dlatego teraz masz mi
powiedzieć, że w nim jesteś i zaraz otworzysz mi drzwi!
-Czekaj, czekaj. Zacznij
od początku, bo niezbyt rozumiem. Dlaczego nie jesteś w środku tylko koczujesz
pod drzwiami?
-Kiedy wychodziłam nie zamykałam drzwi, bo byłeś w domu, a przy
okazji zapomniałam zabrać ze sobą kluczy.
Dalej nic
nie rozumiem… Masz mi wszystko opowiedzieć, kiedy cię wpuszczę.-
Powiedział stanowczym głosem i zakończył połączenie. Chwilę później zza drzwi
usłyszeli głośny huk -który prawdopodobnie został spowodowany potknięciem się
Adama o dywan w korytarzu-, po którym dało się usłyszeć wiązankę niezbyt miłych
dla ucha słów. Po upływie kilkunastu sekund, zamek w drzwiach odskoczył,
powodując charakterystyczne kliknięcie.
Teddy z Iwą szybko
podnieśli się ze schodów i stanęli twarzą w twarz z bratem dziewczyny. Po
zobaczeniu towarzysza swojej siostry, prawa brew Adama błyskawicznie
powędrowała prawie pod samą linię włosów. Iwa szybko stłumiła napad śmiechu
przykładając dłoń do ust. Brat dziewczyny pokręcił głową z głupawą miną i
odszedł do środka domu. Iwa wymieniła krótki uścisk z nowym znajomym, a do
grupy siedzącej w samochodzie wesoło pomachała, udając przy tym, że ściera łzy
ze swoich policzków.
Tanecznym krokiem weszła do domu i sprawnym ruchem zamknęła za
sobą drzwi. Przejrzała się szybko w lustrze i nie zdejmując obuwia ruszyła do
kuchni, po drodze potykając się o dywan, który kilka minut wcześniej sfaulował
Adama. Gdy przekroczyła próg pomieszczenia, do którego zmierzała, zauważyła,
że na blacie siedzi nie kto inny, jak najcudowniejszy, najprzystojniejszy, najmądrzejszy,
oraz inne dziwne „naj”, jej brat, Adam. Podeszła do niego i oparła się plecami o szafkę,
przy okazji wyrywając bratu karton z sokiem, który aktualnie pił. Po wypiciu
jednego łyka postawiła karton obok Adama i rzuciła się w stronę zlewu, do
którego wypluła całą zawartość swoich ust, dodatkowo przepłukując je wodą z
kranu.
-Jak mogłeś!? Dobrze wiesz, że nienawidzę pomidorów!- Wykrzyczała
po opanowaniu sytuacji, do śmiejącego się w najlepsze chłopaka. Zmrużyła
groźnie oczy, i z wyciągniętym przed siebie palcem wskazującym stanęła przed
bratem.
-Jak. Mogłeś. Zrobić. Mi. Coś. Takiego!?- Mówiła dźgając Adama
palcem prosto w klatkę piersiową.
-Nauczka na przyszłość.- Zaśmiał
się ukazując rząd idealnie białych zębów.
-Ehh, nienawidzę cię.- Westchnęła
siadając obok brata i kładąc mu głowę na ramieniu.
-Tak, ja też cię kocham.- Ponownie
się zaśmiał i pociągnął długi łyk soku pomidorowego. Odłożył karton z napojem,
po czym wyprostował się i spojrzał poważnie na siostrę. – Iwa, muszę z tobą
porozmawiać.
-Jeśli to ma być kolejna pogadanka
w stylu: „nie możesz przyjaźnić się tylko z chłopakami”, to już na wstępie
możesz sobie darować.- Podniosła głowę z jego ramienia i popatrzyła na swoje
stopy, dyndające kilka centymetrów nad podłogą.
-Nie, dzisiaj masz szczęście.-
Zaczął, a po chwili ciężko westchną.- Ojciec przekazał mi dzisiaj list od
naszej matki… Pisała, że wyjechała do Stanów z jakimś jej nowym "gachem”. Ma
nam przesyłać pieniądze…- Zakończył smętnym tonem. Iwa dalej w spokoju
przyglądała się swoim stopom odzianym w trampki, tak, jakby były one jedyną
rzeczą w tym pomieszczeniu, która jest godna spojrzenia. W głowie starała się
poukładać tą całą sytuację.
-Oczekuje czegoś od nas?- Adam
popatrzył na siostrę z niezrozumieniem.- … No nie wiem, tego, że nie będziemy
jej przeszkadzać w układaniu sobie tam nowego życia, czy coś w tym stylu.-
Popatrzyła prosto w brązowe, smutne oczy brata.
-Wydaje mi się, że nie. Nie
czytałem tego dokładnie.- Zeskoczył z blatu i ruszył w kierunku korytarza.- Idę
się przejść.- Krzykną do niej, a po chwili usłyszała trzask drzwi.
****
Leżała na swoim łóżku i po raz enty czytała list, który dostali.
Faktycznie nie było w nim zbyt wielu informacji. Jedynie o miejscu jej
aktualnego pobytu, pieniędzy i oczekiwań, jakie ma wobec rodzeństwa, dotyczące
nauki, zachowania i tym podobnych. Ociężale podniosła się z materaca, i
podeszła do okna, za którym już się ściemniało. Adama nie było już od dobrych
kilku godzin. Gdy mieszkali w Polsce, często tak odreagowywał różne sytuacje,
dlatego nie była zaniepokojona jego nieobecnością. Po chwili przyglądania się
krajobrazowi za oknem, postanowiła wyjść na balkon, by zażyć tych ostatnich
promieni słonecznych na dzisiaj. Z dna komody wyjęła zielony koc, a z szafki
przy łóżku zabrała telefon i słuchawki. Rozłożyła się plackiem na balkonie i
założyła słuchawki.
Gdy była w trakcie słuchania kolejnej, z piosenek jej ulubionego
zespołu, poczuła, że jedna z jej słuchawek została bezpardonowo wyciągnięta, a
za sobą usłyszała znajomy głos.
- Nie wiedziałem, że słuchasz Pink Floyd.
------------------------------------------------------------------------
Kto zdążył dodać rozdział w marcu? LENA! HAHA! Szczerze mówiąc,
myślałam, że mi się nie uda :D Tak wiem, przerwy między rozdziałam są okrutnie
długie i podejrzewam, że aż źle się to czyta. Mam nadzieję, że uda mi się
zapanować nad własnym lenistwem i popracować nad samozaparciem, tak, żeby te
rozdziały były przynajmniej raz na 2-3 tygodnie:D Jeżeli gościcie tu dłużej, to
pewnie wiecie, że nigdy nic nie obiecuję, a jeśli już, to coś, czego jestem pewna,
w 101%, dlatego też niestety nie mogę obiecać,
że rozdziały będą regularnie, ale mimo wszystko postaram się, by jednak były
częściej niż teraz. Nie mam zielonego pojęcia, co mogę jeszcze napisać, a z
doświadczenia wiem, że te notatki pod, lub przed rozdziałami powinny być chyba
krótkie i treściwe, a nie to, co u mnie :D Dlatego też nie przeciągając już dłużej,
pozdrawiam was serdecznie ( już nie muszę gorrrąco, bo robi się coraz cieplej
8)) i życzę wam udanych żartów 1 kwietnia!
Mirabelka
PS. Jak zauważyliście, nasz Adaś ma „wahania nastroju”. Mam
namyśli, że w jednym rozdziale jest śmieszkiem, natomiast w kolejnym jest zabójczo
poważny. Jak pewnie się domyślacie, lub nie, ma na to wpływ kilka okoliczności
z poprzednich części. Więcej dowiecie się w kolejnych rozdziałach, ponieważ
pracuję nad wyjaśnieniem wam tego :D
Komentarze
Prześlij komentarz