Rozdział 2
Zdziwiłam się, że Filip do mnie napisał, bo nie spodziewałam się, że wogóle ma jeszcze mój numer. Wpisałam jego numer w moje kontakty i po chwili mu odpisałam:
Do Filip.
Jasne. Pasuje Ci jutro w parku, przy moim internacie?
Od Filip.
Tak, będę o 13.
Po tym już nie odpisałam. Byłam tak zmęczona, że po położeniu się na łóżku od razu zasnęłam. Znowu śniły mi się koszmary. Niestety, a może jednak stety. Obudziłam się o 9:30. Adam siedział już w łazience, i prawdopodobnie wykonywał poranne czynności. Poleżałam chwilę w łóżku i rozmyślałam o moich koszmarach. Nigdy nie wiedziałam, jakiego są pochodzenia. Lęki, jakiegoś rodzaju blizny, wspomnienia. Nie mam pojęcia. W tym momencie, z łazienki wyszedł mój brat. Był owinięty tylko ręcznikiem. Przyzwyczaiłam się do tego widoku, bo niecałe 3 lata temu mieliśmy jeden pokój. Później ten cały remont z dobudową piętra, i w końcu mam swój własny pokój. O 13 miałam być w parku więc poszłam po rozkloszowaną różową spódnicę i biały T-shirt, po czym skierowałam się w stronę łazienki. Gdy weszłam do środka była cała zaparowana. Adam zrobił to specjalnie. Wiedział, że tego nienawidzę. Odłożyłam przygotowane ubrania na szafkę. Zdjęłam z siebie piżamkę i szybko wskoczyłam pod prysznic. Po 10 minutach suszyłam już włosy. Ubrałam się w przygotowanie ubrania, i wyszłam z łazienki. Mój brat grał w coś na konsoli. O 10 miało być śniadanie, więc szybko zbiegliśmy na stołówkę. Na śniadanie były parówki i jakaś sałatka. Nie powiem było całkiem dobre. Do picia wzięłam mój ulubiony sok jabłkowy. Gdy skończyliśmy była już 11. Postanowiłam się przejść i obadać teren. Poszłam do pokoju ubrałam czarne baletki, wzięłam telefon i słuchawki i wyszłam. Postanowiłam pójść do parku w którym umówiłam się z Filipem. Na wszystkich ławkach siedziały pary zakochańców w moim wieku. Miałam ochotę ich wszystkich wziąć i jeb przez okno! Ale opanujmy emocje, wszystko jest w jak najlepszym porządku. No, już jest dobrze. Podgłośniłam muzykę w uszach i ruszyłam dalej przez te wszystkie alejki. Ten park był taki cudowny. Te wszystkie drzewa zupełnie inne niż w Polsce. Mój wzrok przyciągnęła mała kawiarenka zaraz przy internacie. Dziwne, nie widziałam jej tu wczoraj. No nic. Po chwili byłam już w środku. Postanowiłam, że zamówię sobie kawę, bo dawno jej już nie piłam. O dziwo kawa była pyszna. Zazwyczaj, gdy piłam kawę w tych "kawiarniach" smakowały jak jakieś wymoczki. A ta była c-u-d-o-w-n-a. Zapłaciłam za wszystko i wyszłam. Ponownie skierowałam się do parku i zaczęłam słuchać muzyki. Usiadłam na ławeczce pod ogromnym drzewem. Po 30 minutach ujrzałam znajomą mi sylwetkę. Był to Filip. Pomachał mi na co odpowiedziałam tym samym. Chwilę później siedział już przy mnie. Wyjęłam słuchawki z uszu i się przywitałam.
-Hej Iwa!
-Cześć. Więc może od razu Ci wszystko wytłumaczę. Co Ty na to?
-Może być. Czyli Adam nie jest twoim chłopakiem tak?
-On jest, moim bratem. Bratem bliźniakiem.-jego mina wskazywała na to, że jest nieźle zdziwiony. Ale rozumiem jego zdziwienie.
-Bliźniakiem?! Przecież wy jesteście kompletnie inni!
-Mamy dwóch ojców.-na jego twarzy malowało się jeszcze większe zdziwienie.
-Tak się da?!
-Jak widać da. Adam jest o tydzień starszy.
-Okej. Nic nie ogarniam.
-To dobrze.-posłałam mu głupi uśmiech.
-Może oprowadzę Cię po okolicy? No wiesz tak na przyszłość co byś się nie zgubiła.
-Okej!-krzyknęłam z entuzjazmem na co on odpowiedział uśmiechem
-----------------------------------------------------------------
Kolejny krótki rozdział. Tak wiem, że jest nudny i krótki. Najgorszy jak do tej pory. Brakuje mi weny. I to tak totalnie. Nic mi się nie chce. Mam nadzieję, że nie będziecie źli postaram się to nadrobić. Dzięki, że to jeszcze czytacie. Pozdrawiam.
Mirabelka
Do Filip.
Jasne. Pasuje Ci jutro w parku, przy moim internacie?
Od Filip.
Tak, będę o 13.
Po tym już nie odpisałam. Byłam tak zmęczona, że po położeniu się na łóżku od razu zasnęłam. Znowu śniły mi się koszmary. Niestety, a może jednak stety. Obudziłam się o 9:30. Adam siedział już w łazience, i prawdopodobnie wykonywał poranne czynności. Poleżałam chwilę w łóżku i rozmyślałam o moich koszmarach. Nigdy nie wiedziałam, jakiego są pochodzenia. Lęki, jakiegoś rodzaju blizny, wspomnienia. Nie mam pojęcia. W tym momencie, z łazienki wyszedł mój brat. Był owinięty tylko ręcznikiem. Przyzwyczaiłam się do tego widoku, bo niecałe 3 lata temu mieliśmy jeden pokój. Później ten cały remont z dobudową piętra, i w końcu mam swój własny pokój. O 13 miałam być w parku więc poszłam po rozkloszowaną różową spódnicę i biały T-shirt, po czym skierowałam się w stronę łazienki. Gdy weszłam do środka była cała zaparowana. Adam zrobił to specjalnie. Wiedział, że tego nienawidzę. Odłożyłam przygotowane ubrania na szafkę. Zdjęłam z siebie piżamkę i szybko wskoczyłam pod prysznic. Po 10 minutach suszyłam już włosy. Ubrałam się w przygotowanie ubrania, i wyszłam z łazienki. Mój brat grał w coś na konsoli. O 10 miało być śniadanie, więc szybko zbiegliśmy na stołówkę. Na śniadanie były parówki i jakaś sałatka. Nie powiem było całkiem dobre. Do picia wzięłam mój ulubiony sok jabłkowy. Gdy skończyliśmy była już 11. Postanowiłam się przejść i obadać teren. Poszłam do pokoju ubrałam czarne baletki, wzięłam telefon i słuchawki i wyszłam. Postanowiłam pójść do parku w którym umówiłam się z Filipem. Na wszystkich ławkach siedziały pary zakochańców w moim wieku. Miałam ochotę ich wszystkich wziąć i jeb przez okno! Ale opanujmy emocje, wszystko jest w jak najlepszym porządku. No, już jest dobrze. Podgłośniłam muzykę w uszach i ruszyłam dalej przez te wszystkie alejki. Ten park był taki cudowny. Te wszystkie drzewa zupełnie inne niż w Polsce. Mój wzrok przyciągnęła mała kawiarenka zaraz przy internacie. Dziwne, nie widziałam jej tu wczoraj. No nic. Po chwili byłam już w środku. Postanowiłam, że zamówię sobie kawę, bo dawno jej już nie piłam. O dziwo kawa była pyszna. Zazwyczaj, gdy piłam kawę w tych "kawiarniach" smakowały jak jakieś wymoczki. A ta była c-u-d-o-w-n-a. Zapłaciłam za wszystko i wyszłam. Ponownie skierowałam się do parku i zaczęłam słuchać muzyki. Usiadłam na ławeczce pod ogromnym drzewem. Po 30 minutach ujrzałam znajomą mi sylwetkę. Był to Filip. Pomachał mi na co odpowiedziałam tym samym. Chwilę później siedział już przy mnie. Wyjęłam słuchawki z uszu i się przywitałam.
-Hej Iwa!
-Cześć. Więc może od razu Ci wszystko wytłumaczę. Co Ty na to?
-Może być. Czyli Adam nie jest twoim chłopakiem tak?
-On jest, moim bratem. Bratem bliźniakiem.-jego mina wskazywała na to, że jest nieźle zdziwiony. Ale rozumiem jego zdziwienie.
-Bliźniakiem?! Przecież wy jesteście kompletnie inni!
-Mamy dwóch ojców.-na jego twarzy malowało się jeszcze większe zdziwienie.
-Tak się da?!
-Jak widać da. Adam jest o tydzień starszy.
-Okej. Nic nie ogarniam.
-To dobrze.-posłałam mu głupi uśmiech.
-Może oprowadzę Cię po okolicy? No wiesz tak na przyszłość co byś się nie zgubiła.
-Okej!-krzyknęłam z entuzjazmem na co on odpowiedział uśmiechem
-----------------------------------------------------------------
Kolejny krótki rozdział. Tak wiem, że jest nudny i krótki. Najgorszy jak do tej pory. Brakuje mi weny. I to tak totalnie. Nic mi się nie chce. Mam nadzieję, że nie będziecie źli postaram się to nadrobić. Dzięki, że to jeszcze czytacie. Pozdrawiam.
Mirabelka
Komentarze
Prześlij komentarz