Opowiadanie (Wstęp) cz1
Obudził mnie okropny koszmar. W środku nocy zbudziłam się cała zlana potem. Co dziwne nie mam zielonego pojęcia o czym był ten sen, i czy był to koszmar. Nic specjalnego się później nie działo, więc zasnęłam ponownie. O 8:00 jak co dzień obudziły mnie wrzaski mojej mamy, która wydzierała się na mojego brata bliźniaka Adama. Miałam już tego serdecznie dosyć, dlatego w pośpiechu związałam kucyka i ubrałam jakiś "prowizoryczny" strój na lato. Szybko zbiegłam na dół, i zobaczyłam jak mama z zamierzeniem uderzenia Adama w twarz bierze rozmach. Nie mam pojęcia co on jej zrobił. Chociaż może wiem. Za bardzo przypominał jej ojca. No cóż. Niewiele myśląc odepchnęłam brata, co skutkowało tym, że sama oberwałam z liścia. Od własnej matki.
Okropnie zaczęło szumieć mi w głowie, więc chcąc, nie chcąc upadłam. Słyszałam tylko krzyk Adama:
-Iwa!
Znając życie moja mama uciekła od całej sytuacji, udając, że idzie do pracy. Jak zwykle zostałam z bratem sama. Gdy się obudziłam leżałam na jego łóżku (na jego, bo miałam pokój na pierwszym piętrze, a on na parterze) z zimnym okładem na czole. Kiedy już byłam w stanie kontaktować spytałam Adama jak wyglądam.
Odpowiedział, że mam tylko ranę na skroni. Nie bardzo się tym przejmowałam, więc poszłam na górę by ocenić szkody w lustrze. To co mówił brat było prawdą. No może nie do końca, bo dookoła rany zaczynał tworzyć się siniak. Przemyłam twarz, i wyszłam z łazienki kierując się w stronę mojego pokoju. Na biurku zobaczyłam małą karteczkę, na której było napisane:
"Dzisiaj o 17:30 macie samolot do Londynu. Jedziecie tam do szkoły, dokładniej do internatu. Więc pakujcie się jak najszybciej. Książki dostaniecie na miejscu. Wszelkie informacje także otrzymacie po przybyciu na miejsce. Miłego lotu, i podróży.
Mama."
C.D.N
Mirabelka
Okropnie zaczęło szumieć mi w głowie, więc chcąc, nie chcąc upadłam. Słyszałam tylko krzyk Adama:
-Iwa!
Znając życie moja mama uciekła od całej sytuacji, udając, że idzie do pracy. Jak zwykle zostałam z bratem sama. Gdy się obudziłam leżałam na jego łóżku (na jego, bo miałam pokój na pierwszym piętrze, a on na parterze) z zimnym okładem na czole. Kiedy już byłam w stanie kontaktować spytałam Adama jak wyglądam.
Odpowiedział, że mam tylko ranę na skroni. Nie bardzo się tym przejmowałam, więc poszłam na górę by ocenić szkody w lustrze. To co mówił brat było prawdą. No może nie do końca, bo dookoła rany zaczynał tworzyć się siniak. Przemyłam twarz, i wyszłam z łazienki kierując się w stronę mojego pokoju. Na biurku zobaczyłam małą karteczkę, na której było napisane:
"Dzisiaj o 17:30 macie samolot do Londynu. Jedziecie tam do szkoły, dokładniej do internatu. Więc pakujcie się jak najszybciej. Książki dostaniecie na miejscu. Wszelkie informacje także otrzymacie po przybyciu na miejsce. Miłego lotu, i podróży.
Mama."
C.D.N
Mirabelka
Komentarze
Prześlij komentarz