Opowiadanie cz.4

                                                     ~~~godzinę później~~~


Kierowaliśmy się do naszego hotelu, ponieważ nikt z nas nie wiedział, w którą stronę powinniśmy zmierzać. Po kilku minutach marszu zatrzymała nas kobieta, która ku mojemu zdziwieniu mówiła płynnie po polsku. Podejrzewam, że była ona polką, bo żadnego angielskiego akcentu nie usłyszałam.
-Adam i Iwa Narcyz?-Spytała widocznie zmęczona biegiem kobieta-
-Mhm-Odrzekliśmy w tym samym czasie-
-Dobrze, bardzo dobrze!-powiedziała z uśmiechem na twarzy-Szukałam was  dobre pół godziny! No ale dobrze, że już jesteście.
Pokażę wam dzisiaj, gdzie będziecie mieszkać, chodzić do szkoły i ogólnie was oprowadzę. Z racji tego, że mamy początek lipca macie dużo czasu, by się zaaklimatyzować, poznać nowych ludzi. Rozumiecie, o co mi chodzi? No mam nadzieję. Co pokazać wam pierwsze?-Jej uśmiech wcale, nie schodził z jej twarzy.
-Może najpierw, pokaże nam pani hmmm...internat?-miałam wrażenie, że Adamowi, nie bardzo podobał się ten pomysł. Pewnie wolałby iść na miasto. To kolejna cecha, którą się od siebie różnimy. Ja byłam totalnym introwertykiem, zaś Adam był ekstrawertykiem.
-Och! Zapomniałam się wam przedstawić! Jestem Wiktoria. Ach, co mówiłaś? Internat? To w tą stronę.-Gestem ręki pokazała nam, że mamy wejść w uliczkę, która prowadziła w lewo.
-No niech będzie już ten internat.-Adasiowi, chyba naprawdę nie podobał się ten pomysł, bo całą drogę szedł z opuszczoną głową.
-Szliśmy chyba 5minut, po czym kobieta nagle zatrzymała się pod wielkimi drzwiami. Musiałam się zatrzymać, by nie wpaść na jej plecy.
-Oto wasz internat!-Wykrzyczała z ogromnym entuzjazmem-To tu będziecie chodzić do szkoły przez najbliższe dwa lata!
-Wejdziemy do środka?-W oczach Adama pojawił się błysk szczęścia, z racji tego, że może kogoś spotkać. Tak na początku lipca ludzie chodzą jeszcze do szkoły, ale to z racji tego, że mieli do zrobienia różne projekty.
-Pokażę wam salę lekcyjne, w których będziecie mieli lekcje. Ach znowu zapomniałam, będziecie chodzić do 2a. Jest to najlepsza klasa w tej szkole. Przydzielili was tam, z racji waszych ocen na świadectwach. Chyba pierwszy raz jacyś uczniowie w tej szkole mieli tak wysoką średnią!-To prawda, że mieliśmy wysokie średnie, ale szliśmy do najlepszej klasy w szkole! Mam nadzieję, że się dogadam z tymi ludźmi po angielsku. O brata się nie martwię, on dogada się z każdym.
-Od 15 minut chodziliśmy po korytarzach szkolnych, i oglądaliśmy klasy. Na końcu została nam pokazana gigantyczna stołówka, na której aktualnie nie było stolików i krzeseł, tylko pełno uczniów, którzy kończyli swoje projekty.
-Dobrze. Chyba pokazałam wam już całą szkołę. Jest dosyć duża, ale raczej  się tu nie zgubicie. A jak się zgubicie, to chodzą tu naprawdę mili ludzie, więc nie wahajcie się podejść i zapytać o klasę. Dobrze, teraz pokarzę wam wasze pokoje.
-Ale jak to POKOJE?-zapytał wyraźnie przerażony Adam. Od zawsze dzieliliśmy jeden pokój, dlatego jest do tego przyzwyczajony.
-No normalnie. Jeden dla ciebie-wskazała ręką na Adama-I jeden dla ciebie-teraz jej ręka wskazała na mnie.
-Ale my nie możemy mieć osobnych pokoi!-Zaczął krzyczeć, wyraźnie podkreślając słowo osobnych.
-Dlaczego nie możecie mieć osobnych pokoi?-Mina Wiktorii ukazała zdziwienie na jej twarzy, na co Adam parskną śmiechem.
-Normalnie! Nigdy pani nie słyszała, o tej "więzi"-mówiąc to słowo zakreśli w powietrzu cudzysłów-bliźniąt?
-Jej mina wskazywała na to, że totalnie nie ogarnęła o co chodzi mojemu bratu

                             ***

-W końcu udało nam się zamienić pokoje na jeden pokój dla dwóch osób. Adam wyraźnie ucieszony wszedł do pokoju z naszymi walizkami, odkładając je po ogromną szafą. Ciekawe, ilu uczniów z tej szkoły ma pokoje w tym budynku, a ilu rodzice opłacają jakieś wynajęte mieszkanie.
-Co będziemy tu robić przez te dwa miesiące?-spytał Adam patrząc na moje ręce ze zdziwieniem podczas, gdy ja kończyłam robić warkocza z moich długich do pasa włosów.
-No nie wiem. Możemy pozwiedzać, nauczyć się czegoś o Londynie, poznać naszą nową szkołę. Cokolwiek.
-To może zaczniemy teraz?-błagalnym wzrokiem wpatrywał się w moją twarz, co mogło sugerować, że chce iść na miasto.
-Pff... Nawet o tym nie myśl. Pójdę na miasto ale chyba tylko po to by je zwiedzać. Nie myśl o klubach.
-Iwa, no proszę! Musisz się przełamać!
-Idziemy zwiedzać, kluby potem.
-Naprawdę?!-Adam wytrzeszczył swoje brązowe oczy i z otwartą buzią się we mnie wpatrywał.
-Zamknij buzię, bo wyglądasz jak ryba. To idziesz, czy nie?
-Ale kluby?! 
-Ty masz coś ze słuchem?
-Nie wiem.-Powiedział, po czym zaczął się głośno śmiać.
-Dobra, zbieraj się. Umyj zęby, czy coś.
-Dobrze, mamo!-Śmiejąc się poszedł w stronę walizki, wyją czyste ubrania, szczoteczkę do zębów i pastę.
-Skorzystałam, z tego, że on zajął łazienkę i przebrałam się w pokoju. Z racji tego, że było lato ubrałam krótkie czarne spodenki z wysokim stanem, koronkowy crop top i moje ulubione czarne trampki. Włosy rozpuściłam, po czym związałam w kucyka, by było mi wygodniej. Do małego plecaczka, spakowałam szarą bluzę, telefon i słuchawki. Adam wyszedł z łazienki ubrany w białą koszulkę i żółte spodenki do kolan. Byliśmy już gotowi do wyjścia.
-----------------------------------------------------------------
Musicie przyznać, że się postarałam. Jestem z siebie dumna. I wiecie co? Chyba zrezygnuję z tej pochyłej czcionki, bo mi się niewygodnie to wszystko piszę. Mam nadzieję, że się wam podoba. Obiecuję, że się niedługo rozkręci. Na razie nic się nie dzieję, więc możecie uznać to za swojego rodzaju wprowadzenie. Pozdrawiam was, i do zobaczenia w niedzielę!


Mirabelka

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 5

Rozdział 11

Rozdział 7